poniedziałek, 26 czerwca 2017

IX Bieg w Pogoni za Żubrem - gdzie się schował żubr?

Namnożyło się ostatnio u nas startów. Weekend = gdzieś startujemy. Na połowę czerwca zaplanowaliśmy odwiedziny w Niepołomicach na IX Biegu w Pogoni za Żubrem. Spodziewaliśmy się upału, a tu proszę - chłodno, przyjemnie. Kto zamawiał pogodę? :)

Niepołomice to urocze miasteczko. Łatwo się w nim odnaleźliśmy. Start był właściwie w samiuśkim centrum, koło rynku. Biegaczy mnóstwo. Rozgrzewka na spokojnie, jakiś pan tylko mnie pod koniec zaczepił i mówił, żebym odpuściła rozgrzewkę, bo to męczenie nóg. A ja wiem? Na pewno nie ma co przesadzać, ale dla zdrowia chyba lepiej ją zrobić, żeby nogi nie miały szoku, jak wrzucę startowe tempo "z marszu". A więc standardowo 12 min OWB1 + przebieżki. 


Start był jednocześnie dla 15 km i 8 km. My przyszykowaliśmy się na ten krótszy dystans. Plan miałam jak to ostatnio ambitny. Trzymać 5:00-5:05 jak długo się da. 

Start i ruszyli! Początek mocno, ale było płasko, momentami nawet z górki. Pierwszy kilometr wzorcowo 4:59. Potem wg. samopoczucia trochę zwolniłam i wyszło 5:05. 

Na początku wszyscy ciskają 4:55 :)

Potem wbiegliśmy w las i tempo zaczęło spadać. Trzeci jeszcze w miarę utrzymałam, ale potem zaczął się przełaj i za cholerę nie dało się biec szybko. Oddech nie ten, tętno nie to... Jednak jest spora różnica między asfaltem a leśnymi ścieżkami.



Przemęczyłam tak ok. 3 kilometry. Nasapałam się, a biegłam bardzo wolno. Na 6,5 km wbiegliśmy z powrotem na asfalt. Chwilę mi zajęło zanim doszłam do siebie. Ale jak już troszkę odpoczęłam, przyspieszyłam. Znowu zbliżyłam się do założonego tempa. 8. kilometr przebiegłam z tempem 5:02. Na ostatnich 100 metrach jeszcze trochę sprintu i meta. Ależ upragniona :)

Lewy rękawek nie chciał współpracować :)

Wbiegłam na metę z czasem 42:20. Ciężko było. Ale warto, bo wśród kobiet byłam 20 na 206 startujących. Miejsce nie jest najważniejsze, ale taka wysoka jak na mnie lokata dodaje skrzydeł i pozwala uwierzyć we własne możliwości. Biegowo dość długo w siebie nie wierzyłam. Ale teraz już chyba wierzę :)



Na krótkich biegach nie da się chyba czuć komfortowo. Jeśli tak jest, to raczej biegnie się zapobiegawczo. Oczywiście, tak też można. Ale ja tego dnia miałam ochotę na ciskanie :)

Wojtek wybiegał 2. miejsce w M30. Ja co prawda nie wróciłam do domu z żadnym pucharkiem, ale za to z pięknym medalem i dużą satysfakcją. Zostaliśmy na całą dekorację, która była strasznie długa, bo trwała aż dwie godziny. Poza tym jednak zawody bardzo fajne. 



Godne polecenia, tylko nie jest to z pewnością szybka trasa. Przełaj mocno spowalnia. Co ciekawe, u Wojtka tempo rozkładało się identycznie jak u mnie - zwalnialiśmy na tych samych kilometrach.



A więc, być może do zobaczenia za rok w Niepołomicach! :)



1 komentarz: