niedziela, 25 grudnia 2016

ABS a biegacz - moje obserwacje po miesiącu

Jakiś miesiąc temu postanowiłam sobie zrobić małą przerwę w bieganiu. Bieganie oczywiście musiałam czymś na ten czas zastąpić... ;) Wyguglałam wtedy spontanicznie hasło ABS, pod którym kryją się ćwiczenia wzmacniające mięśnie brzucha. Odpaliłam youtube i zaczęłam. I praktycznie codziennie ćwiczę do dziś. Chciałam się więc nieco podzielić moimi spostrzeżeniami na temat tego piekła na dywanie, oczywiście z biegowym podtekstem ;) A więc do dzieła.

ABS - jest moooc!
Mój stan wyjściowy, że tak powiem do rozpoczęcia tych ćwiczeń był następujący: brzuch płaski. Nie było u mnie mowy o żadnym odchudzaniu, itp, itd. Nie mam z czego ;) Mięśnie brzucha... brak ;) Wiem, że jak na biegacza to wstyd straszny. Ale jakoś nigdy nie mogłam się zmusić do systematycznych ćwiczeń brzucha. A poza tym znałam ich bardzo niewiele - nożyce, brzuszki, plank... W sumie to chyba tyle ;)

Pierwsze ćwiczenia, pamiętam, były dla mnie straszną mordęgą. Mordercze 6 minut. A później parę dni strasznych zakwasów. Szczególnie w górnej części brzucha. Mój organizm chyba doznał szoku, że w końcu kazałam mu ruszyć te mięśnie :) Na początek robiłam codziennie serię 6 ćwiczeń, która z małymi przerwami trwała 6 minut. Później zaczęłam wplatać czasami "podwójny ABS", czyli 12 minut ćwiczeń. Zdarzyło mi się też zrobić turbo ABS - 15 minut z nieco większą intensywnością. Ćwiczenia były różnorodne, czułam, że ćwiczy każdy mięsień brzucha. A na początku naprawdę było to bardzo mocno odczuwalne ;)

A jak wyglądają efekty codziennego ABSa po miesiącu?

Jeśli chodzi o kwestie wizualne, to coś już widać. Mięśnie się powoli i subtelnie uwidaczniają :) Przede wszystkim tam, gdzie kiedyś wyczuwałam tylko żebra, czuję wypracowane mięśnie. I to po tak krótkim okresie czasu! Żadnego kaloryferka jednak (na całe szczęście) nie mam. To nie jest w sumie domena kobiecych brzuszków, raczej męskich. A poza tym jest na to zdecydowanie za wcześnie. I pewnie za mało intensywnie :) Ale podsumowując - efekty ćwiczeń jak najbardziej widać.

A jeśli chodzi o bieganie... Mam wrażenie, że troszkę lżej biega mi się podbiegi. Łatwiej mi też utrzymać wyższą prędkość, jeszcze w październiku kilometrówki w tempie 5:15 były wyzwaniem, a ostatnio robiłam w tempie 4:50-55 i było w porządku.



Myślę, że to z pewnością częściowo zasługa ABSu. W końcu silne mięśnie brzucha to ukryta siła biegacza ;) Warto wspomnieć, że razem z ABSem, raz w tygodniu robię jeszcze trening na uda i pośladki. Ostatnio wzięłam się też porządniej za trening mięśni głębokich... Ten jest póki co wyzwaniem ;)

Podsumowując, gorąco polecam trening ABS! To zaledwie parę minut dziennie - bardzo mało. Tyle wolnego czasu znajdzie bez wyjątków każdy. Do wykonywania tych ćwiczeń nie potrzeba też żadnego dodatkowego sprzętu. A korzyści płynące z tych ćwiczeń są warte wysiłku. I ABS naprawdę wciąga! ;) Ja na pewno będę kontynuowała te ćwiczenia. Mocne mięśnie brzucha przydadzą się na kwietniowym maratonie i na pewno w mojej dalszej "biegowej karierze" ;)

I na koniec jeszcze parę linków do filmików, z których ja korzystam robiąc ABS:
6-minutowy ABS 1
6-minutowy ABS 2
Turbo ABS - 15-minutowy zestaw ćwiczeń

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz