sobota, 3 grudnia 2016

Biegowe podsumowanie listopada

Listopad za nami. Szczerze, to jakoś mi się dłużył. Nie mówię jednak wcale, że negatywnie. Biegowo był całkiem fajny, ogólnie pełen pozytywnych zmian - co, jak na listopad, jest dość zaskakujące :)



Zacznijmy więc od biegania. Biegowo listopad był dosyć owocny, udało mi się przebiec 110 km. W ostatnim 1,5 tygodnia miesiąca zdecydowałam się jednak na mały odpoczynek od biegania. Pierwszy raz od dawna pojawił się u mnie problem z motywacją. Ciemno za oknem, pogoda paskudna, wieje - jakoś nie chciało mi się wychodzić na treningi. Może gdybym biegała przed pracą, to byłoby lepiej. Ale jakoś nie potrafię sobie tak organizować dnia. Trudno. Może kiedyś do tego dorosnę. Póki co wolę się względnie wyspać, a poza tym zacząć pracę wcześniej ;)

Przez pierwsze trzy tygodnie listopada skupiałam się głównie na bieganiu. W mój stały repertuar wpisały się już przebieżki, rytmy i interwały - uwielbiam takie urozmaicanie biegu. I czuję, że sporo mi to daje :) Dowodem na to był start w XXV Czechowickim Biegu Niepodległości. Zakładałam przebiec te 10 kilometrów ze średnim tempem 5:20, a udało się z 5:14, dzięki czemu poprawiłam swoja życiówkę o ponad 2 minuty. I myślę, że mogłabym jeszcze szybciej. Ale spokojnie, to jeszcze przede mną :)



Troszkę ponad tydzień później miałam wziąć udział w półmaratonie na trasie Beskidzkiej 160 na raty. Jak już pisałam w poprzednim poście, odpuściłam ten start. I tak sobie pomyślałam, że chyba przyda mi się przerwa. Przebiegłam tylko dzień później dystans półmaratonu po Krakowie, żeby nie mieć wyrzutów sumienia :). I wrzuciłam na biegowy luz - postanowiłam za to zając się innymi ćwiczeniami.


Jeśli chodzi o osiągane cele, to w w listopadzie mój zegarek odpikał mi 1000-ny kilometr w tym roku. Nareszcie! Tylko jaki cel będę miała teraz na przyszły rok? 1500 to trochę dużo... Ale kto wie..? ;))



A więc jak wyglądała moja przerwa?

Postawiłam głównie na przysiady, ćwiczenia stabilizujące na mięśnie głębokie oraz ABS. Czas wzmocnić słabe punkty przed kolejnym treningiem maratońskim. Póki co ABS mnie wciągnął. I strasznie mi się spodobała idea tej krótkiej, ale jednak męczarni na dywanie ;) Z przysiadami bywa czasami ciężko, ale po kolejnej porcji 100 przysiadów nie mam już takich zakwasów jak po pierwszej. Poza tym miała okazję zrobić jeden trening w górach.



I ogólnie odpoczęłam od wiszącego nade mną ostatnimi czasy obowiązku wyjścia na trening. Taki odpoczynek psychiczny czasami się przydaje. I widzę już efekty - na dzisiejszy, już grudniowy trening wyfrunęłam jak na skrzydłach. 

W listopadzie zmieniła się w mojej aktywności jeszcze jedna rzecz. Zmieniłam pracę i dzięki temu zamiast 2-godzinnej podróży autobusem zafundowałam sobie codzienny prawie godzinny spacer. 5 kilometrów dziennie z/do pracy. Wspaniale jest zaczynać dzień od rześkiego spaceru. Może w listopadzie nie jest to szczyt przyjemności... Ale jak sobie pomyślę, jak cudnie będzie się spacerować w kwietniu, to już się na to cieszę :) Po drodze do pracy mam też sporą górkę, więc myślę, że pozytywny wpływ na kondycję też za jakiś czas odczuję.

A po drodze m.in. takie widoczki... :)


A co czeka mnie w grudniu?

W grudniu planuję dwa starty na dyszkę. Pierwszy jutro w Brzesku, a kolejny to Krakowski Bieg Sylwestrowy. Zamierzam na tych biegach bardziej się bawić niż ścigać - na Bieg Sylwestrowy szykuję sobie przebranie :) A poza tym zamierzam budować bazę pod trening maratoński, który rozpoczynam w grudniu. Będzie więc raczej spokojnie, bez długich biegów, z dużą ilością ćwiczeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz