środa, 1 października 2014

Wakacyjna kicha

Tak sobie wspominam tegoroczne "wakacje" i myślę sobie, i myślę... że takiego lata na południu jeszcze nie widziałam.

W maju było raczej deszczowo. W czerwcu było znośnie, aale... Była sesja :D Lipiec i sierpień upłynęły pod znakiem codziennych burz, wszyscy patrzyliśmy z nadzieją na wrzesień... A tu bez zmian! Skończyły się burze, przyszedł śnieg. Nie było zimy, za karę nie mogło być i lata.

Tegoroczne tatrzańskie łazikowanie było mocno utrudnione - jak już prognozy dawały cień szansy na spoko weekend, to i tak z reguły kończyło się to nerwówką i mykaniem szybko z grani przed groźnymi chmurkami :) A pomimo przezorności, raz zdarzyło się nawet, że zagrzmiało na grani... Brr!

Można powiedzieć, że w naszym przypadku wyjazd do Norwegii uratował sprawę. Gdyby nie to, bylibyśmy pewnie bardzo niezadowoleni z naszych wakacji ;)


Typowy obrazek, jaki mogliśmy oglądać przez wakacje na kamerkach TOPR.

Na ładną jesień nawet nie liczę - na razie straciłam nieco serce dla naszych ulubionych gór. Pewnie za jakiś czas mi przejdzie... ;)

2 komentarze:

  1. Zawsze pozostaje Egipt albo Kanary :) Mimo wszystko październik to jednak najpewniejszy termin jeżeli celuje się w miarę stabilną pogodę. Akurat w tym roku monitorowałem na bieżąco prognozy w Europie i dochodzę do wniosku, że najlepiej jest je po prostu olać, ponieważ gdybym się nimi kierował to nigdzie bym pojechał.

    OdpowiedzUsuń
  2. To racja, tego lata chyba nie było najmniejszego okresu, który zapowiadaliby pogodnie ;) Ale coś w tym było - od wielu słyszałam o tym, jak to w tym roku pogoda pokrzyżowała im górskie plany. Póki co w październiku też szału nie ma :P Ale bądźmy dobrej myśli.
    Co do Kanarów - wolę chłodniejsze klimaty :P Wystarczy Norwegia - tam pogoda jest raczej stabilna, a z tym deszczem wcale nie jest źle :)

    OdpowiedzUsuń