niedziela, 9 października 2016

Dlaczego nie gonię za wynikami?

Życiówki. Poprawa wyników. Rekordy. Rywalizacja. To wszystko tak bardzo związane jest z bieganiem. Trenujemy, by biegać szybciej, na zawodach ścigamy się, albo ze sobą po nowy rekord, albo z innymi. Ale czy to daje nam prawdziwą radość?



I tak, i nie. Dlatego dzisiaj parę słów o tym, dlaczego należę do grupy tych, którzy nie biegają wyłącznie dla cyferek :)

Na początku zadam więc sobie pytanie: dlaczego biegam?
Bo przede wszystkim to lubię. Sprawia mi to frajdę, dzięki bieganiu lepiej się czuję fizycznie, mogę aktywnie odpocząć po 8 godzinach w pracy i po treningu czuję się z siebie zadowolona. Mam poczucie, że coś tego dnia dla siebie zrobiłam.

Biegam regularnie pod ponad dwóch lat, dlatego z pewnością wiele osób się dziwi, dlaczego jeszcze nie pobiegłam półmaratonu poniżej dwóch godzin? Dlaczego nie chcę jakoś znacząco poprawić swojego rekordu na dyszkę? I jak to możliwe, że tak właściwie nie wiem, jaki mam czas na piątkę? Otóż - to wcale nie jest tak, że ja nie chcę tych czasów poprawić. Owszem, miło by było. Ale to są dla mnie w bieganiu sprawy drugorzędne. 

Bieganie to moja pasja, która ma sprawiać mi radość. Dlatego jakoś mi się nie widzi wiązać tego z rywalizacją, z gonitwą za lepszym czasem i poprawianiem życiówek za wszelką cenę. Bo oczywiście, jeśli wszystko idzie po naszej myśli, nowe rekordy są powodem do radości i zadowolenia z siebie. A co, jeśli się nie udaje? Jeśli dopadnie nas kontuzja i zniweczy żmudne przygotowania do konkretnego startu? Albo kiedy trenujemy niemalże na maksimum swoich możliwości, a okazuje się, że ktoś inny, kto olewał treningi i tak wykręcił lepszy wynik? Wtedy pojawia się żal, rozczarowanie, niezadowolenie z siebie. I ja osobiście czegoś takiego w mojej pasji nie chcę. Nie chcę, żeby bieganie kojarzyło mi się z czymś negatywnym, żeby cokolwiek albo ktokolwiek odbierał mi radość z biegania. Aktywność fizyczna, endorfiny to przecież takie pozytywne emocje! Nie wspominając już o zawodach. Na samo wspomnienie o tej atmosferze uśmiecham się sama do siebie.


Są dla mnie inne przestrzenie w życiu, gdzie mogę sobie stawiać wymagania, lub bardziej ktoś mi je stawia - np. w pracy. Lub w nauce języków obcych, do której podchodzę bardzo obowiązkowo. Dla mnie bieganie jest odpoczynkiem. Taki sam stosunek mam do gór. Lecz w przypadku tej pasji, zdrowego podejścia nauczyłam się z czasem. W bieganiu nie muszę sobie niczego udowadniać. Cieszy mnie sam fakt, że regularnie trenuję, bez względu na pory roku czy pogodę. Cieszy mnie moja tablica z medalami. Skarbnica pięknych wspomnień. I nie wyobrażam sobie, żeby jakiś medal mnie nie cieszył, bo bieg poszedł nie po mojej myśli. 



Kolejnym powodem, dla którego nie gonię za życiówkami jest czas. Bieganie jest jednym z wielu moich zainteresowań. Zdarza się, że nie ma nas przez cały weekend albo i dłużej, bo jadę w góry. W wakacje znikamy na ponad tydzień w Norwegii i chodzimy z ciężkimi plecakami. Albo czasami zwyczajnie wolę posiedzieć ze znajomymi przy piwku. Wtedy nie ma czasu na bieganie. W tygodniu biegam przeważnie co drugi dzień. I tak pochłania to sporo czasu. Ale dla znacznej poprawy wyników musiałabym poświęcić na bieganie jeszcze więcej czasu, wprowadzić więcej dni treningowych. A tego raczej nie chcę. Wydaje mi się, że wtedy wyjście na trening robiłabym nie z chęci, ale bardziej z przymusu.

Jeśli ktoś się mnie spyta, czy nie chciałabym biegać szybciej, to odpowiem, że jak najbardziej, chciałabym. I pewnie w przyszłości będę, bo jednak cały czas robię jakiś progres. Ale tylko i wyłącznie dla własnej satysfakcji. Bo czasami jest fajnie popędzić i porządnie się zmęczyć :)

Oczywiście rozumiem też osoby, które mają skrajnie odmienne podejście niż ja. Każdy znajduje w bieganiu coś dla siebie. Kobiety często mają podobne podejście do mnie. Mężczyźni za to przeważnie lubią się ścigać :) 

I nie pytajcie się, kiedy wykręcę jakąś nową życiówkę. Być może za tydzień. A być może za pół roku. Dla mnie najważniejsze jest, że bieganie mnie nadal cieszy. I tego życzę każdemu ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz