poniedziałek, 4 lutego 2019

Rozbiegany początek roku 2019 - styczeń!

Poprzednim wpisem oddzieliłam kreską poprzedni rok, mogę więc przejść do stycznia i zabrać się za pierwsze od dawna podsumowanie miesiąca :) A jest co podsumowywać, styczeń był bowiem u mnie dość rozbiegany.

W liczbach - przebiegłam 179 km, co zajęło mi trochę ponad 18 godzin. Wzięłam udział w jednych zawodach, a mianowicie w Bieruńskim Biegu Utopca, gdzie udało mi się wybiegać 1-sze miejsce w K20. Mały sukcesik :)


Oprócz biegania oczywiście regularnie robiłam ćwiczenia uzupełniające. Cieszę się, że w ciągu miesiąca opuściłam właściwie tylko jeden trening, ze względu na przeziębienie. Nie rezygnowałam jednak całkiem z biegania, bo nie czułam się osłabiona. Na dwa treningi przeniosłam się na bieżnię mechaniczną. To było prawdziwe pokonanie własnych granic - do tej pory nie wyobrażałam sobie dłuższego treningu na bieżni niż 20 minut. A tu dwa razy zrobiłam ponad godzinny trening,  tym jeden WT :) Jak się chce, to się wszystko da - to moje najnowsze biegowe odkrycie :P



Styczeń nie był jednak najłatwiejszym miesiącem, mocno we znaki dawała mi się pogoda. A to bieżnia zasypana śniegiem, a WT trzeba zrobić, a to ślisko... Z całą moją sympatią do zimy, w tym roku mam jej zdecydowanie dość ;)

Z nowości spróbowałam tez biegania rano, akurat wyszło tak, że musiałam. Zachęcona motywującymi postami na insta, jakie to bieganie rano jest fajne, wyszłam, umarłam, zamarzłam, wróciłam i powiedziałam sobie - nigdy więcej. Instagram kłamie. Bieganie rano nie jest fajne :P Tętno kosmiczne, krążenie nie to, toteż ręce zamarzły mi na kość, a zmęczenie sporo większe. Nie, dziękuję.

W styczniu było sporo szybszego biegania. Zadziwiają mnie tempa, jakie łapię na treningach. Sam fakt, że nie zleciałam z bieżni pędzącej z tempem 4:10 min/km. Na podbiegach też biegam grubo poniżej 5:00 min/km i nie umieram. Bardzo mi się to podoba. I chcę tego więcej :)



Pełna nadziei patrzę na luty i na wiosnę. Bardzo dbam o siebie, o regenerację, rolowanie, rozciąganie. Mam nadzieję, że kolejne miesiące będą wyglądały tak jak styczeń, a nawet i lepiej. W lutym planuję wziąć udział w Biegu Walentynkowym na 5-kę. No i znowu trzeba będzie się zmęczyć... ;)

A zegarek coraz częściej pokazuje 46 :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz