Właściwie to jak to jest być upartym?
Czasami źle, czasami dobrze. Kiedyś uparłam się na Kraków - mieszkam tu i jestem z tego faktu zadowolona. Kiedyś uparłam się te na Norwegię. Na jakiś czas mi przeszło, żeby powrócić ze zdwojoną siłą...
Tak się złożyło, że w zeszłym roku z pomocą mojej Drugiej Połówki spełniłam moje marzenie o wakacjach w Norwegii. W zeszłym miesiącu spełniłam jeszcze jedno marzenie - odwiedziłam Lofoty. Znalazłam tam więcej, niż oczekiwałam. Piękne krajobrazy to nie wszystko. Lofoty, czyli bajkowa kraina to niesamowita różnorodność, połączenie gór z morzem, które wcale nie jest nudne ;) Moje marzenia stają się naszymi marzeniami - a to cieszy najbardziej.
Na zdjęciu cholernie zimne Morze Norweskie.
Moje uparcie na Norwegię skutkuje też tym, że za miesiąc z kawałkiem rozpoczynam kolejny kurs norweskiego. Z nazwy - C1. W rzeczywistości jest to trochę niżej, ale już nie mogę się doczekać. Niech jesień będzie pracowita - to lubię!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz