czwartek, 18 grudnia 2014

Norweski akcent świąteczny



Hmm... Co prawda zaspałam i nie upiekłam w końcu bułeczek z okazji Świętej Łucji, ale zjadłam w tamten dzień za to norweski przysmak Rakfisk, czyli w skrócie... zepsutą rybę :D

A odnośnie norweskiego, to myślę, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Kończymy już książkę, co powinno oznaczać, że osiągamy poziom A2 ;) Oczywiście, bombarduję się już słownictwem A2-B1. Niestety, na polskim rynku to maksimum tego, czego możesz się nauczyć. Na szczęście na dysku już czekają na mnie Stein på stein i Her på berget... Ale cierpliwości, cierpliwości!

Dobrym znakiem jest też, że śmieszą mnie norweskie żarty (o ile zdołam je zrozumieć:P). Przez święta chcę poćwiczyć rozumienie ze słuchu, które co prawda idzie mi coraz lepiej, ale to jeszcze nie to, co bym chciała.

A do posłuchania... Jul i Svingen :)

2 komentarze:

  1. Hemli, zdradź proszę w jakim systemie się uczysz może mi to pomoże z moimi językami :D postęp rewelacyjny z tym norweskim i mega szybki! Ile razy w tyg po ile godzin i najważniejsze - jak uczysz się słówek?
    Poświąteczne pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwięcej czasu poświęcam na naukę słówek - ale tutaj niestety nic niezwykłego, po prostu je wkuwam :( Staram się codziennie przed snem chociaż z raz powtarzać jakąś stronę słówek i wrócić do tego rano, robię fiszki, wieszam na lodówce kartki tematyczne z obrazkami, które wcześniej tworzę + oglądam filmy z napisami, co pomaga też z wymową, która w norweskim bywa meega dziwna :) Teraz na Święta trochę lenia złapałam, ale ogólnie to chodzę na 1,5 h kursu 2 x w tygodniu, a tak to staram się poświęcać do 3 h dziennie na jakieś norweskie działania :) Czasami jest to intensywna nauka, a jak czuję zmęczenie to jakiś film czy tam radio :)
      A jakich języków się uczysz? :D

      Usuń