poniedziałek, 2 marca 2015

Luty luty i po lutym

Zaczął się nowy semestr, skończyła się zima (już jakiś czas temu w sumie). Warto więc w sumie podsumować, jak minęła mi zima pod względem aktywności?
Można powiedzieć, że jestem zadowolona. Biorąc pod uwagę choróbska, które mnie dręczyły, udało mi się zdziałać dość sporo. Co prawda nie uzbierałam w lutym zbyt dużo biegowych kilometrów, ale za to nadrobiłam nieco górską i narciarską aktywnością.



Czuję za to trochę niedosyt. Szczególnie niedosyt zimy. Może i z dwa tygodnie temu miałam jej serdecznie dość wyczołgując się ze śniegu pod Krywaniem, ale mimo wszystko jakoś za mało jej było. Pozostaje czekać na przyszły rok, a teraz skorzystać jeszcze z jej resztek i pośmigać trochę na nartach, co w sumie z zimowych aktywności sprawia mi najwięcej frajdy. Nieporównywalnie więcej niż zimowe górskie spacery - skitury ciągle strasznie siedzą w głowie... Ale na wszystko przyjdzie czas :)

W najbliższym czasie czeka mnie pewnie małe urwanie głowy. Za 3 tygodnie pierwszy bieg. Co prawda dystans nie powala, ale przynajmniej zawsze to jakaś motywacja do działania. A tymczasem czas zabrać się do nauki - za tydzień wracam na regularne zajęcia z norweskiego. Poziom B1 - z "b" z przodu brzmi lepiej ;)

Ha det bra!

2 komentarze:

  1. Haha, dopiero teraz skojarzyłam Cię z endomondo :-)
    Trzymam kciuki za bieg. Ja w niedzielę startuję na 10 km, a za 3 tygodnie pierwszy w tym roku półmaraton ;-)
    Podziwiam za szybką naukę norweskiego, niedawno zaczynałaś, a już B1.
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tak, to ja :D
      Jak u Ciebie pisałam, też trzymam kciuki za Twoje biegowe starty :) Dla mnie to będzie pierwszy bieg, więc trochę się stresuję. Ale w końcu trzeba się przełamać ;)
      Z norweskim szybko idzie, jakoś czuję ten język :)

      Usuń