Czerwiec był bardzo niedobrym czasem, jeżeli chodzi o to, co lubię najbardziej. Sesja, nauka w sporej części rzeczy mało przydatnych (w końcu to studia), długo wlekące się przeziębienie, mało czasu na góry, przymusowe bany na bieganie, no i w końcu zabieg... Ale czerwiec czerwcem, mamy już lipiec, szwy zdjęte, a ja jestem po weekendzie, na myśl o którym cieszy mi się micha. A głowa pełna planów :)
A tam żech wlazła :) 2462!
U2 - Ordinary love
Szybkiego powrotu do zdrowia, kondycji i fury czasu na wycieczki i bieganie :-))
OdpowiedzUsuńRewelacyjne zdjęcie!