Taki fajny wieczór, upały zelżały, temperaturka zrobiła się całkiem znośna... I co? I awaryjny powrót po 4 kilometrach! Jakoś nie mogę ostatnio dobrze pobiegać - zewsząd atakują mnie jakieś pierońskie choróbska... A jak nie choróbska, to druga zmiana ;) Jakoś nie umiem się zmusić do biegania o poranku - chociaż pewnie byłoby to fajne ;)
Ale nie poddam się - jutro też pójdę, i chociażbym miała znowu zakończyć swoją przebieżkę po 4 kilometrach, trudno ;) Byle do przodu!
A poza tym, chyba zaczynam przeginać z oczojebnością moich zielonych ciuchów...
Ale niczego bardziej oczojebne-zielonego od TEJ bluzy nie widziałam ;)
Coś dla motywacji rodem z Into the Mind: Woodkid - Run Boy Run
Ale się nie poddajesz ;-)
OdpowiedzUsuńMnie za to atakują jakieś owady ;-) W takich ciuszkach to już chyba całkiem by mnie oblepiły ;-)
Ja nie mogę biegać rano, tylko wieczór.
Pozdrawiam i zdrówka ciągle życzę.
Mnie się na szczęście jeszcze żadne latające nie przyczepiły - chociaż faktycznie, w takich kolorach mogą do mnie lgnąć :) Zobaczymy.
UsuńJa też biegam raczej wieczorem, rano powinnam, jak mam na drugą zmianę... Ale póki co strasznie ciężko mi się zmobilizować do tego, żeby wstać wcześnie :)
Dziękuję! :)
Ożesz w mordencję :D Toś widoczna na ulicach Krakowa jak nikt :D
OdpowiedzUsuńOwady nie atakują?
W Krakowie akurat panuje chyba trend na takie ciuszki - więc powiedzmy, że jakoś wtopię się w biegający tłum :D
UsuńCo do owadów to jeszcze nie wiem, póki co na zewnątrz gorąc, więc nie przetestowałam jeszcze mojego żarówiastego nabytku :)
Twoje włosy i ta zieleń staną się rozpoznawalne wśród biegającego tłumu, jak nic :D Wczesne wstawanie też jest dla mnie katorgą...ale jak już się wstanie, to nie jest tak źle :)
OdpowiedzUsuń3mam kciuki za Twoje podboje krakowskich ulic i ścieżek :D
Dziękuję, na pewno się przyda :))
Usuń