Dobry nastrój biegowy udzielił się i mnie. Jeśli chodzi o kwiecień, to pierwszy raz udało mi się przekroczyć granicę 100 km biegowych w miesiącu. Dla jednych to chleb powszedni, a dla mnie jakaś oznaka rozwoju i coś, z czego się bardzo cieszę :)
Muszę przyznać, że dopadł mnie trochę strach przed nadchodzącym półmaratonem... Toż to już za niecałe 1,5 miesiąca! Staram się biegać 20-30 km tygodniowo i wplatać trochę więcej podbiegów w moje treningi. Zauważyłam, że chyba nic mnie tak nie wzmacnia (i jednocześnie cieszy) jak biegi w górskim czy tam pół-górskim terenie. Mam nadzieję, że w maju uda mi się parę razy wyskoczyć na takie bogate w podbiegi przebieżki... No i trzeba się porządnie wziąć za interwały!
A tymczasem zdjęcie z mojego spontanicznego piątkowego biegu na Kopiec Kraka - zawsze to jakaś górka ;)
spoko:) Dasz radę! Nie zacznij za szybko;) Nie daj się porwać tłumowi na starcie,a będzie dobrze :) obiecuję trzymać kciuki:) pozdrowaśki;)
OdpowiedzUsuńPS tylko się nie przetrenuj ;)
Dziękuję! :) Zamierzam właśnie biec dużo wolniej niż zazwyczaj, bo zdaję sobie sprawę z tego, że to dość trudny bieg. Jakoś to będzie :)
Usuń