Norsk frokost.
Brunost, dżem i własnoręcznie robiony chleb. Do tego porcyjka nauki, która prawie nigdy mi się nie nudzi.
Norweski kryzys myślę na dobre zażegnany. Znowu zaczynam widzieć u siebie postępy w nauce i co najważniejsze - w rozumieniu ze słuchu.
Poproszę jeszcze coś takiego z bieganiem i pisaniem magisterki... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz