Potem Norwegia, powrót i... cisza. Znowu po jednym kilkukilometrowym biegu.
Dopiero parę dni temu nastąpił przełom. Wyszłam, przebiegłam w miarę na spokojnie nieplanowaną dyszkę... I wróciłam z zacieszem i zmotywowana :)
Motywacja trwa dalej i mam nadzieję, ze to dopiero początek. Temperaturka zrobiła się jak dla mnie idealna. Ostatnio nawet udało mi się w decathlonie wyposażyć w nowe jesienne ciuszki w moim rozmiarze - byłam w szoku, bowiem krakowskie decathlony zazwyczaj świecą pustkami ;) Kto ma więc zamiar coś tam kupić, niech korzysta - póki jest :P
A do biegania oczywiście przyjemna muzyczka Future Folk - Bez zielone.
Na koniec jeszcze coś rodem z naszego akwarium, czyli krewetka Kropek ze swoim łupem wojennym ;) Ale o akwa innym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz