Z racji, że dzisiaj zapisałam się na kurs, mam okazję do podsumowania mojej nauki norweskiego.
Uczę się od dwóch miesięcy. Korzystam z paru książek, rozwiązuję zadania w internecie (dostępnych jest parę norweskich podręczników - zadania i możliwość sprawdzenia odpowiedzi), uczę się tekstów piosenek. Słuchanie radia tudzież filmów nadal jest dla mnie bardzo trudne, ogólnie rozumienie ze słuchu to dla mnie największa trudność w norweskim.
Na norweski poświęcam praktycznie każdy dzień, bywały i dni, podczas których siedziałam nad nim parę godzin. Z racji, że norweski jest już moim którymś z kolei językiem obcym i studiuję filologię, wiem jak się uczyć języka. A więc moje wnioski, jeżeli chodzi o naukę:
- nie ma czegoś takiego jak "język obcy w miesiąc". Owszem, można sobie nawalić do głowy reguł gramatycznych i zwrotów w sporej ilości i krótkim czasie, ale równie szybko będą nam z głowy wylatywać. Podczas nauki sama często powtarzam słownictwo z poprzednich lekcji - niestety w jakimś tam stopniu się je zapomina.
- jeżeli chodzi o gramatykę, norweski jest raczej prostym językiem. To oczywiście dość subiektywne spojrzenie - porównuję z czeskim, angielskim, czy tam niemieckim. Wymowa, na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo trudna, w rezultacie jednak ma swoje reguły, od których bardzo rzadko zaobserwowałam wyjątki. Problem pozostał ze słuchaniem ze zrozumieniem, aale... To też jakoś pokonam ;)
- znajomość angielskiego i niemieckiego bardzo pomaga w nauce. Co ciekawe, języki słowiańskie też mi w paru przypadkach pomogły... ;)
I jeszcze jedna, ważna rzecz - norweski brzmi pięknie. Może nie do końca się tak wydawać po odsłuchaniu paru lekcji nauki języka - tam lektorzy mówią bardzo wolno i brzmi to inaczej. Jednak język norweski zasłyszany w rozmowie pomiędzy dwoma Norwegami sprawił, że jeszcze bardziej się w nim zakochałam. Teraz kolejny cel - zrozumieć, co mówią :D
Podsumowując - w 2 miesiące osiągnęłam powiedzmy poziom A1 + na pewno jakieś tam elementy A2. Poświęciłam jednak językowi mnóstwo uwagi + przydarzył się wyjazd do Norwegii, gdzie naczytałam się różnorakich napisów na szyldach itp.
Postępy jednak widzę, toteż - biorę się za naukę :)