wtorek, 25 listopada 2014

Zaś, jak na złość!

W poprzednim poście pisałam coś o nadrabianiu zaległości, bla bla... Niestety, listopadowa rzeczywistość okazała się inna. Jak na Katarzynę przystało, zasmarkałam się i zachrypiałam na tyle porządnie, że przemilczałam połowę biby forumowej (pierwszej od 3 lat, na której byłam!), a zamiast biegać, siedzę w pierzynach i wypluwam płuca. Jakaż piękna ta polska jesień... ;)

Wizyta w Czechach zaowocowała nie tylko miłym spotkaniem, ale też pewnego rodzaju odkryciem... U naszych sąsiadów świnie są włochate! :D


Tymże wesołym akcentem kończę dzisiejszy krótki wpis. A psik!

poniedziałek, 17 listopada 2014

Mój biegowy rok

Tak właściwie jakby popatrzeć wstecz, to moja przygoda z bieganiem zaczęła się już ze 3 lata temu! Pamiętam dokładnie początki. Stwierdziłam, że zacznę biegać, żeby poprawić sobie kondycję w górach, która w sumie już wtedy tam była nie najgorsza. Z bieganiem jednak było opornie, zaczęłam na jesień, potem przyszedł zimowy przestój, potem znowu na wiosnę dopadł mnie szał, a potem prawie na rok, nie wiedzieć dlaczego zupełnie zaniechałam wieczornego truchtania.
W miarę regularnie moje bieganie zaczęło się z półtora roku temu, w Krakowie. Teren tutaj jest dość fajny, urozmaicony, sporo podbiegów. Zeszłego lata kupiłam sobie pierwsze buciki do biegania, które zdzieram do dzisiaj.
Żałuję, że nie zapisywałam kiedyś swoich czasów i odległości. Z Endomondo zaczęłam korzystać sporo później, a jakieś tam pliki tekstowe po prostu gdzieś się zgubiły. Obecnie najchętniej korzystam z pliku excelowskiego, który wszystko mi liczy - autorstwa Narzeczonego :)

W tym roku też miałam gorsze chwile, ale w stosunku do poprzednich widzę sporą poprawę. Szczególnie zadowolona jestem z października. W listopadzie dopadł mnie na początku mały przestój, ale już nadrabiam :)

Żaden tam ze mnie wielki biegacz, ale strasznie mnie to truchtanie cieszy. Cieszy mnie też, kiedy patrzę na te cyferki i widzę, że jednak jakieś tam postępy robię:




Ten rok chcę zakończyć z dystansem 500 km. Z innych celów - biegać w zimą, żeby nie powielać martwego okresu z zeszłego roku (szczególnie lutego!!) no i w przyszłym roku wystartować w jakichś fajnych zawodach :)

czwartek, 13 listopada 2014

Dag etter dag

Początek listopada był dla mnie totalnym przestojem pod względem aktywności. Trochę kichania, totalne niezorganizowanie i do tego teraz, jak mam czas, chęci i możliwości zostałam na dwa dni uziemiona w domu. Wrrr!

Miesiąc się jeszcze jednak nie skończył i liczę na to, że jeszcze nadrobić. Może najdą mnie też chęci, żeby częściej zaglądać w internety. Listopady chyba takie są, nie? Ale czasami trzeba od czegoś odpocząć, żeby potem nabrać chęci ;)

W mojej głowie za to nadal króluje norweski, fascynacja chyba ciągle taka sama, o ile nie większa. Jakoś mniej więcej teraz mija mój czwarty miesiąc nauki. 

A jeżeli chodzi o góry, to na początku listopadzie odwiedziłam moją ukochaną górkę z wieżyczką. I to nową ścieżką ;)