No i udało się! W poprzednim poście ubolewałam nam powrotem do codziennej rzeczywistości. Co prawda od majówki minęło już sporo czasu, za mną dwa bardzo pracowite tygodnie i jeden wyjazd w Tatry... Po tym wszystkim padłam wczoraj jak nieżywa, dzisiaj obudziłam się z nową energią... Optymizm wrócił :) A ja, po 9 dniach wróciłam do regularnego (już, mam nadzieje) biegania.
|
Majówkowy obrazek |
Tymczasem, czas zacząć działać znowu. Następny "przystanek"... pewnie w czerwcu ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz